Sosua po raz kolejny

Luty 2013

WIĘCEJ O SOSUA MOŻNA POCZYTAĆ TUTAJ

Przyjechałem dzisiaj do Sosua - po raz kolejny ;-). Znajduję tani hotel za 400 pesos – tutaj ta cena to „tanio”, gdzie indziej na Dominikanie to standardowa cena (w przyzwoitym standardzie). Samemu nic nie udawało mi się znaleźć przez dłuższy czas, dopiero odpłatna pomoc motoconchisty (120 pesos) sprawia, że mam miejsce do spania...
A 400 pesos kosztuje ten pokoik, dlatego, że jak mówi sam właściciel Kubańczyk – są tutaj złe warunki..I tak więc, pomimo tego że na dziedzińcu tegoż hotelu jest basen i z zewnątrz wygląda wszysrko przyzwoicie, mój pokój ma brudne ściany, stare materace, są problemy z klamką, wiatrak nie jest w pełni funkcjonalny, a łazienka jest w średnim standardzie.Ale za to pokój jest przestrzenny, blisko wszystkich atrakcji tego miasta, jest basen (mały bo mały ale zawsze coś), są leżaki i parasolki na zewnątrz etc.
Sosua...i gorące soboty z tabunami Murzynów z Nowego Jorku, dla których jest tu istny raj (wpadają tylko na weekend ?). Gorączka sobotniej nocy, gorączka portfeli.

Muzeum żydowskie w Sosua - miejsce, w którym stety - albo niestety - nigdy nie byłem....

W hotelu, w którym mieszkam mieszkają same „kobiety pracujące”, które żadnego mężczyzny się nie boją. No, prawie żadnego. Jedna z nich (jak się później okazuje) oferuje mi pewnego dnia zrobienie prania. OK, mówię, ok...Myślę sobie, że pewnie będzie chciała za to jakieś 100-200 pesos, nie więcej  (pani w Las Terrenas była szczęśliwa biorąc 100 pesos za pełny worek). Dziewczyna rzuca mi kwotę 400-500 pesos. Myślę sobie -  „ideał kobiety, taką tylko sobie za małżonkę wziasc”. 10 usd za godzinę pracy musi być :). Śmieję się i rezygnuję z prania.

Podwożę jakiegoś Austriaka skuterem do szpitala oddalonego o 500 m. Wygląda na lekko zakręconego. Mówi, że jedzie odebrać tylko jakieś dokumenty. W drodze powrotnej opowiada mi swoją historię, jak to jego znajomy Haitańczyk ((i który już nie jest jego znajomym)), u którego mieszkał w Los Charamicos - dzielnica Sosuy, po drugiej stronie plaży,ukradł mu plecak z pokoju. Przynajmniej tyle udaję mi się zrozumieć z mowy młodego Austriaka – coś nieskładnie i niewyraźnie mówi. Mówi też , że jego inny znajomy – Dominikańczyk podwiózł go z Puerto Plata do Sosua na swoim motocyklu. Trasę (40 km) pokonali podobno w 3 h , gdyż motocykl był w stanie średnio sprawnym...Są problemy z biegami – skrzynia biegów jest w rozsypce i to dosłownie. Pytam, czemu nie wziął busa za 50 pesos...Mówi, że woli jeździć motorem i czuć wiatr we włosach...No to sobie go poczuł i niekrótko, myślę sobie....CDN.

PEŁNA WERSJA SUBIEKTYWNEGO PRZEWODNIKA PO PRAWDZIWEJ DOMINIKANIE

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Wypełnij proszę * Time limit is exhausted. Please reload CAPTCHA.